środa, 26 stycznia 2011

Czy inwestowanie na rynku jest łatwe?

Inwestorzy indywidualni mają w zwyczaju zrzucać winę za swoje błędy inwestycyjne na cały świat wokół, lecz nie na siebie. Dodatkowo parę heurystyk behawioralnych powoduje iż "view" na rynek ulega pewnej deformacji. Sam ostatnio przećwiczyłem to na sobie, mając kilka dobrych trade'ów w tym roku na koncie, stwierdziłem, że jestem praktycznie nieomylny (heurystyka nadmiernej pewności siebie), zacząłem więc zawierać transakcje bez jasnego i trzeźwego poglądu na cały rynek - coś umknęło. po 30% stracie wybudziłem sięz letargu i stwierdziłem, że moja gra żywo przypomina książkowy przykład inwestora "nieomylnego".
Niektórzy nie zdają sobie sprawy, że inwestując własne pieniądze na rynku, to jak założenie działalności gospodarczej, są zyski, są straty, są koszty uzyskania przychodu i co najważniejsze, powinien powstać biznesplan, czyli mapa postępowań przynoszących zysk a minimalizujących stratę.
Być może niektórzy podchodzą do tradingu jak do gry losowej, ale ciężko tu wywróżyć ponadprzeciętne zyski, ponieważ w losowaniu operujemy zdarzeniami nie mającymi na siebie wpływu tzn niezależnymi od siebie.
Zasady które zapisałem po prawej stronie, są kwintesencją tego jak według mnie trader powinien działać na rynku, nie mówię, że jest to pełna i święta prawda, jednak wprowadzając te zasady w transakcje, można spodziewać się przynajmniej mniejszych strat;). Udowodniłem to w zeszłym roku.
Teraz przejdźmy do meritum czyli co się dzieje na rynku? Otóż jak wspomniałem w pewnym momencie stałem się jak to nazywam "inwestorem nieomylnym". Jest to stan umysłu, gdzie w pewnym momencie można zatracić pewien sens tradingu. Uświadomiła mi to wczoraj pewna Pani, która dość dosadnie chciała wywrzeć na mnie wpływ i zrzucić winę za swoje nieudane decyzje inwestycyjne.
Rynek od świąt Bożego Narodzenia praktycznie cały czas rośnie, mam na myśli amerykańskie equities. Wskaźniki na niebie i ziemi pokazują, że byki są rozgrzane do czerowności i nabierają PKC. Niby w teorii zwiastuje to rychłe załamanie sentymentu i przynajmniej koretkę, a rynek ani myśli dokonywać takowej zwałki i leci po średnich ruchomych jak po autostradzie do nieba. Oczywiście włącza mi się czerwona lampka i w tym czasie nie ma sensu grać 5-10 lotami, a raczej 2-3 lotkami by testować ryneczek i ewentualnie brać mniejszą stratę. Jednak kiedy kupują, każdy trzeźwo myślący inwestor kupuje razem z nimi, teraz kwestią jest kto zostanie ubrany w drogie walory na samym szczycie? Na eurodolarze cały czas mamy mocny short squeeze i każdy kto brał shorta i nie wyszedł na czas z pozycji dostaje ostro po łapkach.
Prawdopodobnie sentyment na rynku delikatnie się odmienia. Jeśli mówimy tu o sentymencie kupującym ryzyko to mogą to być akcje na rzecz złota, na tym ostatnim magiczna bariera to 1325, tak przynajmniej pokazuje wykres.

1 komentarz:

  1. W nawiązaniu do twojego pierwszego zdania. Słyszałem kiedyś takie zdanie na szkoleniu "czy słyszał ktoś aby Warren Buffet, jeden z największych inwestorów na świecie, obwiniał rynek za to że stracił parę milionów dolarów?" Ja nawet sobie tego wyobrazić nie mogę ;)

    OdpowiedzUsuń