piątek, 22 lipca 2011

Frank-o na ustach polskich inwestorów

Zdarza mi się czasem, zajrzeć na polskie kanały ifnormacyjno-biznesowe, gdzie do bólu wałkuje się temat siły franka, w tym momencie do złotówki. Oczywiście jak mantra powtarzane są te same slogany związane z "biednymi" konsumentami, którzy umoczeni są w kredytach walutowych. Różni analitycy widzą "szwajcara" przez różne szkiełka, w zależnościm, po której stronie rynku przyszło im funkcjonować. Mamy rynek, opinie się ścierają, dlatego postanowiłem przyjrzeć się tej walucie w stosunku do złotówki i to na polskim grajdołku.
Poniżej wykres z rynku futures CHF z GPW.

Instrument kwotowany jest w stosunku 1:100, a więc przekrecąjąc przecinek o 2 cyfry w prawo mamy mocny opór, który dziś stał się wsparciem na poziomie 3.3707 - 3.3673. Spodziewałem się wiekszej zwałki od szczytu, a tu juz na pierwszy rzut oka widać, że rynek nie odpuszcza. Czytałem ostatnio jakis komentarz, że to nie siła franka robi kuku hipotecznym niewolnikom, a TAM TA RAM: słaba złotówka! Tak jest, złotowka wedle inwestorów tzw. Global to waluta raczej śmieciowa. Nie będę polemizował z tym stanowiskiem, wolę spojrzeć na wykres i trochę pogdybać. Po pierwsze wsparcie i zniesienie 50% dość istotne na FX, druga sprawa to stochastik snów na swoim dnie, a cena na teoretycznym dołku, wytracony LOP (różowa linia) - nie potwierdza spadku kursu, po prostu pozycje są pokrywane, no i ostatni aspekt, sentyment globalny - tu widać już brak pary na pociągnięcie wagonu wzrostów do góry, nadal wisząca niepewność w EUROstrefie.

Wracając do poprzednich wpisów, strategie wzrostowe zostały potwierdzone i dziś realizuje większość zysków, zostawiając niewielkie ilości kontraktów na pozycjach, zoabczymy co przyniesie weekend, spodziewam się zmienności spowodowanej kolejnymi koemtnarzami agencji ratingowych, ponieważ jak się powiedziało A, trzeba też powiedzieć B..., a C może kosztować już troche nerwów:)

1 komentarz:

  1. A jak w ratingach zaczną mówić "D" to będzie pora na zakupy bo każdy będzie się bał ;)

    OdpowiedzUsuń