czwartek, 9 maja 2013

1650...1700...?

Można tak wyliczać bez końca, szczególnie że rynek zaskoczył już chyba większość inwestorów. Praktycznie bez większej korekty rynek pnie się górę napotykając na nowe historyczne maksima. Dla jednych może wydawać się to nudne, ale inni zarabiają na tym pieniądze. Obecnie jeśli miałbym sugerować jakieś rozwiązanie to nie przychodzi mi nic innego do głowy jak tekst kolegi dealera: "To high too buy and too firm to sell". Trzymam się na razie strategii, którą opisywałem wcześniej. Zabezpieczam portfel i trzymam kilka długich pozycji na S&P 500 (SPX) i DJIA (INDU), aczkolwiek pojawiały mi się myśli w głowie, że może tym razem będzie inaczej, że tym razem nie będzie "sell in May" a raczej, "May to buy". Staram się jakoś istotnie nie przywiązywać do transakcji. W czasie gdy indeksy USA idą w górę od czasu do czasu można zagrać na Jenie albo EUR/PLN, które dają chociaż trochę satysfakcji, a nie jakieś tam nudne wzrosty;). Nie wykluczam dalszych wzrostów do wspomnianego 1650 pkt., ale nie wykluczam też zjazdu do wsparć. Wydaje mi się, że rynek jest wymęczony i może szykować się pewna korekta. Z drugiej strony nakoksowane indeksy tanim pieniądzem z Fedu nie pozwalają na agresywną zagrywkę na spadki. Poza tym co ciekawe, każde maksimum napędzane jest dużym kapitałem co pokazuje nierównowaga na zamknięcie dzień w dzień 1,4 - 1,6 miliarda USD po stronie kupna. Tak zwane MOC (market on close imbalances) daje wyraźnie do zrozumienia, że kapitał nie tylko płynie na rynku futures (duże obroty) to jeszcze realne pieniądze napływają w akcje. Poniżej wrzucam kontrargument, czyli analizę techniczną w opraciu o RSI. Nie wiązałbym z tym jakichś wielkich nadziei na rzeź niewiątek (krew), aczkolwiek lepiej się zabezpieczyć póki VIX jest stosunkowo tani i zaczyna pokazywać powolne odbicie.